|
Recenzując Pozwól mi wejść można
przyjąć dwojaką perspektywę. Ponieważ jest to zarówno ekranizacja powieści,
jak i remake, należałoby porównać go do literackiego pierwowzoru i
wcześniejszego filmu. Niestety w tym momencie niżej podpisanej autorce
brakuje kompetencji merytorycznych do wykonania tego zadania, będzie to
zatem recenzja w punktu widzenia odbiorcy pozbawionego tego typu kontekstu.

Bohaterem filmu jest mały chłopiec, co często
bywa zniechęcające już z definicji. Uczynienie główną postacią dziecka
nierzadko automatycznie staje się powodem do złagodzenia scenariusza i
obniżenia progu wiekowego odbiorców. Nie tym razem jednak. Po Pozwól mi
wejść nie należy spodziewać się kina familijnego. To film poważny,
emocjonalnie przytłaczający, dzieci nic z niego nie zrozumieją. Główny
bohater, Owen, chłopiec około dwunastoletni, znalazł się w trudnej sytuacji
po rozwodzie rodziców. Razem z matką przeprowadził się w nowe miejsce,
zmienił szkołę. Dnie spędza pozostawiony samemu sobie, wieczorami słucha
telefonicznych kłótni rodziców. Do tego jest prześladowany w szkole przez
silniejszych uczniów. Wszystko wydaje się zmieniać na lepsze, kiedy sąsiadką
Owena zostaje Abby, jego nieco tajemnicza rówieśniczka, która chodzi boso po
śniegu i mieszka z ojcem opuszczającym nocami mieszkanie. Osamotniony
chłopiec lgnie do nowej towarzyszki, oferując dziewczynce pełnię uwagi i
akceptację, jakiej ta bez wątpienia potrzebuje.

Jedną z wielu zalet Pozwól mi wejść
jest twórcze podejście do tematu wampira, bo tym właśnie jest Abby - odżywia
się krwią, światło słoneczne jest dla niej zabójcze, podobnie jak
przekroczenie progu cudzego domu bez zaproszenia. Ponieważ jej ciało na
zawsze zachowało dziecięcą formę, najłatwiej zbliżyć się do dzieci.
Wampirzyca jest z jednej strony dziecinna, z drugiej śmiertelnie poważna i
świadoma wielu kwestii jeszcze niedostępnych niewinnym dzieciom. Owen, ze
swym bagażem rodzinnych doświadczeń, staje się jej godnym towarzyszem.
Jednak przyjaźń z Abby, duchowa bliskość pomimo odmienności natury, która
powoli zaczyna nosić znamiona pierwszej miłości, zostanie okupiona
wyrzeczeniami i wzbudzi wiele rozterek.

Film zawiera rozsądną dawkę napięcia, jest
odpowiednio nastrojowy (chwilami wręcz liryczny) i krwawy, choć nie da się
go nazwać typowym horrorem, a jego otwarte zakończenie sprawia, że jeszcze
długo po seansie zastanawiamy się nad losami bohaterów. Bycie wampirem w
ciele dziecka wygląda na znacznie trudniejsze niż w przypadku dorosłego.
Ciało staje się wówczas barierą w kontaktach z ludźmi, przeszkodą nie do
przejścia. Pozwól mi wejść to film złożony, dużo dramatu w tym
horrorze, co poniekąd zbliża go do produkcji azjatyckich, zwłaszcza
koreańskich. Po seansie długo nie można się otrząsnąć z emocji - głównie
smutku i żalu, bo choć główni bohaterowie nie umierają, taka historia po
prostu nie może skończyć się dobrze - to nie bajka.
Młodzi aktorzy spisali się nad podziw dobrze,
Kodi Smit-McPhee w roli Owena jest
wiarygodny, a Chloe Moretz jako Abby wręcz zachwyca. Oboje mają już za sobą
pewien dorobek aktorski, zapewne dlatego grają profesjonalnie i z wyczuciem.
Pozwól mi wejść to film ze wszech miar udany, zarówno od strony
artystycznej, jak i fabularnej, przeznaczony dla widza wrażliwego, który
szuka rozrywki na wysokim poziomie i nie stroni od trudnych tematów.

|
::PLUSY::
+
oryginalny
+ poruszający
+ dobra końcówka
+ nastrój
+ napięcie
+ efekty specjalne
::MINUSY::
-
brak
::OCENA FILMU::
10/10 |

|
|
|
AUTOR:
KAROLINA GÓRSKA |
|
|