|
Jest takie polskie przysłowie, że „co za
dużo to i świnia nie zeżre” i według mnie to przysłowie doskonale mogłoby
posłużyć za motto filmu „The Mad”. W założeniu twórców zapewne miał to być
pastisz gatunku, łamiący konwencje i stereotypy, wyszły za to popłuczyny po
klasykach w rodzaju „Shaun of the Dead” czy „Braindead”. Krzywe zwierciadło
ukazane w krzywym zwierciadle, kompletny przerost treści nad formą, której
się tu nawet na dobrą sprawę nie uświadczy, bo temat został wyczerpany do
granic budżetu. Ale dość już tych superlatywów, spróbuję się posilić na
obiektywną ocenę.
Fabuła filmu jest prosta niczym budowa
farmerskiego cepa: oto mamy amerykańską rodzinkę na urlopie. Rodzina jest
tak schematyczna, że bardziej się nie da: jest sztywny, zasadniczy ojciec
(Billy Zane), obecnie lekarz a dawniej członek zespołu rockowego, jest
dziewczyna ojca, Monica, arogancka i wyniosła, mamy też córkę – typową
amerykańską nastolatkę, wiecznie w konflikcie z całym światem i jej
chłopaka, tępego jak but z lewej nogi. Podczas podróży bohaterowie
zatrzymują się na śniadanie w małym miasteczku i przypadkiem znajdują się w
samym centrum piekła, gdy ludzie zaczynają chorować po zjedzeniu zatrutego
niebezpiecznymi chemikaliami wołowego mięsa. Choroba szalonych krów
przyczyną zombie apokalipsy? Czemu nie, o ile jej skutkiem będzie
zacieśnienie więzi ojciec-córka i pod warunkiem, że oczywiście będą żyć
potem długo i szczęśliwie.
Trudno mi stwierdzić, na ile fabuła jest
zamierzona w swojej płytkości i bezbarwności, a na ile jest to tzw. „efekt
uboczny”. Wystarczy rzec, że kilka zabawnych kwestii wypowiadanych przez
aktorów i dosłownie parę zabawnych scen nie wystarczy, by ten film oglądało
się przyjemnie. Jest nużący, akcja rozkręca się wolno jak zapłon wiejskiego
rzęcha, którym jeździ jeden z bohaterów filmu. Nawet Billy Zane nie ratuje
filmu, który dosłownie rozłazi się w szwach. Być może gdyby nie przesyt
parodiami gatunku zombie movies można by było dać „The Mad” nieco wyższą
notę, ale niestety – seans zakończyłam z niesmakiem i z poczuciem, że to
wszystko już było i co ważniejsze – w dużo lepszym wydaniu. Polecam
desperatom i koneserom gatunku. Wyłącznie.

|
::PLUSY::
+ momentami zabawny i
przewrotny
+ można oglądać ten film jako pastisz czy też parodię zombie movies…
::MINUSY::
- …co nie zmienia
faktu, że jest to parodia najniższych lotów
::OCENA FILMU::
2/10 |

|
|
|
AUTOR:
MEOW |
|
|