|
Pewnej nocy, w
leśnym obozie przy ognisku, uczestnicy opowiadają sobie różne straszne
opowieści. Zarządca obozu opowiada rzekomo prawdziwą historię o żyjącym
w okolicy farmerze o imieniu Marz. Był on okrutnym pijakiem, który
znęcał się nad swoją rodziną. Pewnego dnia Marz całkowicie oszalał i
siekierą porąbał na kawałki żonę i dwójkę dzieci. Gdy okoliczni
mieszkańcy dowiedzieli się o tym, postanowili sami wymierzyć
sprawiedliwość na szalonym farmerze. Oszpecili go ciosem jego własnej
siekiery w twarz, po czym powiesili go na gałęzi. Nazajutrz ciała Marza
i jego rodziny nie było. Podobno wciąż żyje i ukrywa się gdzieś w lesie.
Jeśli głośno wypowie się jego imię w stronę lasu, szaleniec powróci by
mordować każdego, kto wejdzie mu w drogę. Jeden z młodych obozowiczów
lekkomyślnie wykrzykuje jego owiane złą sławą imię, nie spodziewając się
zupełnie, że jeszcze tej nocy Marz przybędzie, by zebrać krwawe żniwo.

Dawno nie oglądałem tak
wciągającego i mrocznego slashera. Imponuje przede wszystkim ciekawa fabuła,
zamiast przybyłego z nikąd zamaskowanego zabójcy, mamy miejscowego maniaka
na którego temat krąży wiele legend. Sam jego wygląd i wizerunek przyprawia
o ciarki na plecach. Na uwagę zasługuje wspaniała charakteryzacja Marza,
obleśna twarz pokryta wieloma bliznami, może przerazić. Nieodłącznym
atrybutem szaleńca jest siekiera, za pomocą której odbierze życie niejednemu
obozowiczowi. Dość ciekawie wypada sposób poruszania się Paula Ehlersa,
który wcielił się w tytułowego szaleńca. Skacze po drzewach, zwinnie
przemieszcza się po leśnych gęstwinach, niczym dzikie zwierzę. Jeśli jestem
już przy aktorstwie wspomnę jedynie o ciekawej kreacji Gaylen Ross (Betsy),
która wcześniej wystąpiła w „Świcie żywych trupów” jako Francine. Niestety
reszta obsady nie zasługuje na pochwały, grali przeciętnie nie wybijając się
zbytnio.

Joe Giannone stworzył w
swym filmie doskonały klimat. Mroczny las, jako główne miejsce akcji
sprawdza się świetnie. Całość dopełnia wyśmienita muzyka (Stephen Horelicki
inni), która idealnie komponuje się z całym filmem. Doskonała jest scena,
gdy Richie po wysłuchaniu makabrycznej historii spogląda na pobliskie drzewo
i dostrzega stojącego na nim szaleńca. Moment ten zmrozi krew w żyłach
każdemu widzowi. Ważnym elementem slasherów są oczywiście krwawe momenty,
tych nie brakuje w dziele Giannone’a. Marz brutalnie rozprawia się z
kolejnymi śmiałkami, którzy odważyli się wejść do lasu. Zobaczymy tu
dekapitację, poderżnięcie gardła, nabicie na hak i ciosy siekierą. Wszystko
to perfekcyjnie i realistycznie wykonane.

Nie pozostaje mi nic
innego, jak polecić wam ten backwood slasher, według mnie dorównujący
poziomem ‘Friday the 13th”. W zalewie innych horrorów powstałych w latach
80, ten wyróżnia się ciekawą postacią mordercy i klimatem. Niestety 10
grudnia 2006 roku reżyser filmu Joe Giannone zmarł na zawał serca, fakt ten
z pewnością zasmuci rzesze fanów owego obrazu. Kończąc, chcę was przestrzec
przed wypowiadaniem imienia szaleńca, gdy będziecie nocą w lesie, bo w
przeciwnym razie dopadnie was w najmniej oczekiwanym momencie.
 |
::PLUSY::
+ postać
szaleńca
+ klimat
+ muzyka
+ krwawe sceny
::MINUSY::
- aktorstwo
::OCENA FILMU::
8/10
|
 |
|
|
AUTOR:
DEJW |
|
|