Akcja filmu dzieje się pod koniec II
wojny światowej. Jest to historia kobiety wychowującej samotnie 2
dzieci. Dzieci cierpią na bardzo rzadka i dziwna chorobę ,kontakt
ze światłem słonecznym może doprowadzić je do śmierci, dlatego w
domu panuje wszechogarniający mrok. Pewnego dnia znika
niespodziewanie cała służba domowa pozostawiając Grace samą, po paru
dniach niespodziewanie w jej domu pojawia się nowa służba,
przyjmując ich Grace nie zdaje sobie sprawy, ze teraz wszystko się
odmieni... i ze w domu jest ktoś jeszcze oprócz nich.
Alejandro Amenabar buduje te filmową
opowieść na pograniczu jawy i snu. Od pierwszych scen zagęszcza
klimat zagrożenia i niepewności – co tu jest prawda, a co
złudzeniem? Kim w rzeczywistości są młoda kobieta i jej dwójka
dzieci? Co robią w tym przerażającym, spowitym wieczna mgła domu na
pustkowiu? Czego tak naprawdę chce trójka niesamowitych służących?
Amenabar wymyślił historie, która jest
przerażająca. Zbudował intrygę z mistrzowska precyzja, dopracowując
każdy szczegół, każdy element narracji. Jedna zagadka wiedzie ku
następnej, rozwiązanie odsłania się stopniowo tak, ze napięcie
zostaje utrzymane do samego końca.
W „Innych” czuć zauroczenie kinem
Hitchcocka – bohaterka Nicole Kidman fizycznie i sposobem gry
przypomina hitchcockowskie zimne blondynki. Są tez wyraźne
podobieństwa do „6 zmysłu”. Nie ujmując nic doskonałemu filmowi
Shyamalana, musze wyznać, ze „Inni” bardziej mnie poruszyli. Jest w
nich przejmujący smutek....