|
Chase wyjeżdża
do małego miasteczka by zacząć nowe życie po śmierci żony. Bierze ze sobą
swego trzynastoletniego syna Jeff'a. Jeff zaprzyjaźnia się z Drew, który
mieszka tylko z surowym ojczymem Gus'em. Pewnego dnia Gus zabija psa Zowie,
którego Drew bardzo kochał. Zdesperowani tragedią chłopcy przypomnieli sobie
o niedawno usłyszanej legendzie związanej z cmentarzem na indiańskiej ziemi
i postanawiają pochować tam martwego psa w nadziei, że wstanie z martwych. W
noc Halloween Gus nakrywa, że Drew zadaje się z bandą miejscowych chuliganów
i w złości chce go pobić. Jednakże pojawia się Zowie i brutalnie zabija
Gus'a. Chłopcy zamierzają zakopać teraz na cmentarzu i ojca Drew. Kiedy i on
powraca z zmarłych, przeżywający wciąż stratę matki Jeff postanawia
wskrzesić ją na cmentarzu…

Scenariusz
jest niezbyt ciekawy, to po prostu mała powtórka z rozrywki, po ciekawej
pierwszej części, dostaliśmy lekki i głupiutki sequel. Za reżyserię wzięła
się ponownie Mary Lambert, widocznie nie była w formie dając fanom tak słaby
film. Z przykrością muszę stwierdzać, że na seansie przysypiałem, a to chyba
duża rekomendacja na jego przeciętność. „Smętarz dla zwierzaków 2” bardziej
przypomina kolejny odcinek „Gęsiej skórki” niż rasowy horror, jakim była
część pierwsza. Zapewne na taki charakter filmu wpłynęło obsadzenie w rolach
głównych dwóch nastolatków. Do ich gry nie mogę się przyczepić, iż wywiązali
się ze swoich obowiązków, są wiarygodni. Jednego z nich (Jeff’a) grał Edward
Furlong, znany każdemu z „Terminatora 2”. W Gus’a wcielił się Clancy Brown,
który na koncie ma takie filmy jak „Nieśmiertelny”, „Skazani na Shawshank”,
„Żołnierze kosmosu” i „Tropiciel”.

Minusem jest
to, że zombie nie są jak zombie, bardziej przypominają poturbowanych ludzi,
którzy mają nieopatrzone rany i bród… Są wyluzowane, normalnie rozmawiają, a
jedyna szczególna zmiana to agresywność i odporność na ból, ciosy itd.
Ciekawie wygląda charakteryzacja chłopaka, którego twarz została
zmasakrowana przez motor, a potem jako zombie wygląda przerażająco i
odrażająco. Muzyka (The Ramones) jest strasznie denerwująca, młodzieżowe
brzmienia choć miłe dla ucha, nijak pasują do tego filmu. Zamiast
nastrojowych dźwięków, dostaliśmy pop-rockową muzykę, pojawiającą się np.
przy scenach zabójstw. Jak już wyżej nadmieniłem charakteryzacja w filmie
stoi na wysokim poziomie, jest to jedna z niewielu rzeczy ratujących ten
horror. Realistyczne rany i morderstwa dokonywane przez agresywne żywe
trupy. Szczególnie zapada w pamięć pies Zowie, jest bardzo dobrze
wytresowany i prezentuje się tak jak przystało na psa zombie, brudny,
poraniony i agresywny. Komu przypadł do gustu kot z jedynki, ten na pewno
polubi Zowie.

Film należy
polecić młodym fanom horroru, którzy nie oczekują od filmu przemyślanego
scenariusza i klimatu grozy. „Smętarz dla zwierzaków 2” jest na jeden raz,
obejrzeć można z nudów, a w innym przypadku szkoda czasu. Zdążyłem z resztą
przywyknąć, że sequele ekranizacji dzieł S.Kinga, z reguły są nie udane.

|
::PLUSY::
+ charakteryzacja
+ pies Zowie
+ aktorstwo
::MINUSY::
- zombie
- scenariusz
- brak klimatu
- muzyka
::OCENA FILMU::
4/10 |

|
|
|
AUTOR:
DEJW |
|
|