|
Ulisses Kinga, tak w skrócie można by określić ekranizację opowiadania
ze zbioru „Wszystko jest Względne”. Film wyreżyserowany przez Micka
Garrisa, doświadczonego reżysera, który niewątpliwie zasłynął z
odzwierciedlających adaptacji filmowych twórczość Kinga, między innymi
Bastion i Lśnienie (moim zdaniem przewyższające artystycznie dzieło
Kubrica – mój mail Re_quiem@wp.pl , jak by ktoś miał coś przeciw). W
roku 2004 zaczerpnął po raz kolejny do dorobku twórcy grozy dwudziestego
wieku, by stworzyć epicką opowieść grozy, pełną ukrytej refleksji oraz
ironii. Czytając pierwowzór nie odczułem satysfakcji emocjonalnej,
dopiero po doskonale skonstruowanej produkcji filmowej to krótkie
opowiadanie nabrało dla mnie większej wartości, jak i zapewne wielu mi
podobnym czytelnikom. Uważam tą pozycję za klasyczne dopełnienie wizji
literackiej, której element posłużyły do wykreowania obrazu
szczególnego, obnażającego prawdę o każdym z nas, mówiącego o drodze,
którą musimy przejść, o sensie jej pokonania, o jej końcu…
Postacią, którą wykreował reżyser jest Alan Parker, nastolatek, artysta,
osoba z problemami, z jakimi każdy z nas boryka się, na co dzień. Ameryka
lat sześćdziesiątych, czas Woodstock, Beatles oraz niesamowitej wolności
artystycznej, uczelnia, ćwiczenia z rysunku, wizje, z którymi musi się
zmierzyć Alan, taki wstęp poruszy każdego widza. Chłopak przechodzący
kryzys, którego zostawiła dziewczyna w dniu jego urodzin się po banalne
rozwiązanie, nękany wzmagającymi się wizjami śmierci impulsywnie się kaleczy
w nadgarstek w chwili wielkiej niespodzianki przygotowanej z zaskoczenia
przez znajomych. Skaleczenie jest na tyle groźne, iż Alan trafia do
szpitala, odwiedzony przez byłą dziewczynę dostaje niezwykły prezent, dwa
bilety na koncert Beatlesów. Po wyjściu ze szpitala dowiaduje się o matce,
która miała wlew i trafiła na intensywną terapię. Rezygnując z prezentu
wyrusza w drogę, która odmieni jego życie, podróżując autostopem spotyka nie
tylko zróżnicowane charakterologicznie osoby, lecz również targany
wszelkiego rodzaju wizjami zatraca granicę jawy i snu. Pierwszą osobą, która
się mu zatrzymuje jest starzec załamany śmiercią żony, zmęczony życiem
wspomina chwile, w których był szczęśliwy. Dzięki temu spotkaniu Alan
zrozumie, na czym mu tak naprawdę zależy. Kolejne zdarzenia komplikują całą
wędrówkę, bo któż z nas nie słyszał miejskiej legendy o martwym
autostopowiczu, lecz co byście powiedzieli, że Alanowi zatrzyma się zwiastun
śmierci… Po chwili sami zatracicie wszelkie granice normalności w odmęcie
historii, która przeraża autentyzmem…
Mick
Garris jest jednym z najlepszych ilustratorów audiowizualnych twórczości
Kinga, uważam, że tą produkcją podkreślił na stałe swoje zdolności
reżyserskie, bowiem stworzył rzecz niemożliwą albowiem na podstawie jednej z
najgorszych pozycji mistrza grozy stworzył nie tylko film, ale również
dopełnienie wersji literackiej. Począwszy od znakomitej kreacji tła lat
sześćdziesiątych, strojów oraz klimatu, który zamracza widza swoją prostotą
i naiwnością po przez znakomicie wykreowane postacie, które w pierwowzorze
były zaledwie zarysowane. Dla wielu akcja filmu będzie rozwlekłym koszmarem,
bowiem jest to produkcja przesłaniem, która nie ma za zadanie straszyć,
chodź jest tu kilka momentów, podczas których widz zerwie się z fotela, jej
głównym zadaniem jest zmuszenia widza do wielu refleksji na temat własnego
życia. Zapewne humaniści oraz miłośnicy literatury klasycznej oraz filozofii
odnajdą w tej pozycji wiele odnośników i nawiązań, które skutecznie
podsycają zainteresowanie i trzymają w napięciu. Całości dodaje znakomita
muzyka ilustracyjna połączona z brzmieniem utworów, które swoje premiery
miały właśnie w okresie trwania akcji, ten zabieg powoduje szereg odczuć
pełnych nostalgii zwłaszcza u widzów, którzy właśnie w tamtym okresie
dojrzewali. Ciekawy efekt daje również szereg ujęć połączony z efektami
specjalnymi, które odwzorowują dualizm głównego bohatera oraz osób, które
spotyka na swojej drodze. Zwarzywszy na głosy krytyki, która ocenia ten film
jako bardzo przeciętny pragnę zagwarzyć, że dla widzów, którzy mają już
dosyć bezsensownych horrorów, które są pozbawione głębszego wydźwięku ta
pozycja będzie nie lada gratka intelektualną, bowiem każda scena ma dualny
podtekst, który zazębia się wraz z rozwojem fabuły. Zatem zwracam się z
apelem do widzów o nie sugerowanie się krytyką, lecz o zagłębienie się w
odmęty fabuły, której efektem jest film „Jazda Na Kuli”, zapewne wielu znuży
powoli rozwijająca się intryga a do końca wytrwa niewielu, lecz gwarantuję,
że naprawdę warto. Zatem w obronie wartości artystycznych polecam film
każdemu a przede wszystkim humanistom, którzy zrozumieją głębszy podtekst i
docenią wartości, które prezentuje ta pozycja…
ZOBACZ RÓWNIEŻ

DVD |

CIEKAWOSTKI |

KSIĄŻKI |

SYLWETKI |

MUZYKA |

DOWNLOAD |
AUTOR:
REQUIEM |
|