|
Znany z poprzednich części
Jerry Blade, jest ścigany przez policję, aby
się ukryć postanawia poddać się operacji plastycznej twarzy. Pod zmienionym
imieniem i nazwiskiem (Keith Grant), zdobywa serce samotnej Christine Davis,
a póżniej żeni się z nią. Podejrzeń, co do ojczyma nabiera syn Christine –
Andy, a Keith eliminuje osoby, które zakłócają jego zdaniem spokój rodzinie…
Kto powstrzyma szaleńca?
Terry O'Quinn, który wcielał się w rolę ojczyma w dwóch pierwszych
częściach, zrezygnował z udziału w sequelu, przez co twórcy byli zmuszeni do
zmian w scenariuszu. Tak oto powstał pomysł operacji plastycznej, który
pozwolił obsadzić w roli głównej innego aktora - Roberta Wightmana. Był to
największy błąd twórców, gdyż Robert nie umiał tak jak Terry, być
kwintesencją zła, przez co film wiele stracił. Robert nie dość, że posiada
słaby warsztat aktorski, to nie potrafi odegrać wielu negatywnych emocji,
patrząc na niego nie dostrzeżemy w nim psychopaty, tylko nieudacznika, który
próbuje być brutalny i nieobliczalny.
Fabuła filmu jest identyczna jak we wcześniejszych częściach, Keith
poszukuje samotnej matki, adoruje ją, a potem zaciąga przed ołtarz. Miałem
nadzieję na wprowadzenie jakiś nowych wątków, ale nic z tego. Ten film to
odcinanie kuponów od sukcesu pierwszej części. „Ojczym 3” jest zdecydowanie
za długi (125min), wiele scen ciągnie się niemiłosiernie, zanudzając widza.
Na szczęście podczas seansu możemy wyłapać kilka perełek, jak na przykład
scena operacji i pościg za księdzem. Dużym minusem w fabule jest
zakończenie. Najśmieszniejsze jest to, że co bystrzejszy widz domyśli się go
w połowie filmu. Końcówka sprawia wrażenie niedokończonej, zrobionej szybko
i niechlujnie. Cała ta konfrontacja w szklarni, gdzie pracował Keith Grant,
mało komu przypadnie do gustu, gdyż podąża za wcześniej wytyczonymi
schematami w filmach grozy – dobro zwycięża zło... Zero zaskoczenia, jakiś
nowych rozwiązań, istna powtórka z rozrywki.
Film posiada wiele błędów logicznych, zaskakujące dla widza jest to, że
Christine bierze ślub z ledwo poznanym mężczyzną, mało tego, kobieta mało
wie o jego przeszłości, rodzinie i zawodzie (a jak jej coś już mówi to
kłamie w żywe oczy). Zabawne jest to, iż to syn Andy nabiera podejrzeń co do
tożsamości ojczyma, gdy jego matka żyje w cudownej (jak jej to się zdaje)
nieświadomości. Kolejną idiotyczną rzeczą w filmie jest to, że gdy morderca
zabija kogoś, to nikt tego nie zauważa (zdarzyło mu się zabić w swoim
miejscu pracy, gdzie było pełno osób…) i nikt nie poszukuje zamordowanych.
Czy
film posiada jakieś plusy? Poza masą błędów logicznych, obsadowych i
montażowych, dostrzeżemy kilka pozytywnych rzeczy. W filmie jest zauważalny
czarny humor. Scena, kiedy Keith popełnia morderstwo i następnie zbryzgany
krwią zajmuje się kwiatami, albo gdy kogoś zabija wygwizduje sobie wesołą
melodyjkę. Humor bardzo podobny do filmu „Dentysta”, gdzie główny bohater
tak jak ojczym poszukuje swej wielkiej miłości – czyż to nie cudowne, kiedy
psychopata chce się zakochać i założyć rodzinę? Film na szczęście momentami
trzyma w napięciu, rekompensując nam sceny nudne i bezsensowne. Niestety
tych momentów jest zaledwie kilka, a to za mało by uratować ten film.
Reasumując, „Ojczym 3” to istna kalka poprzednich części, nie wnosząca nic
nowego do serii. W Polsce ten film dostać można było jedynie na VHS, więc
jeśli masz do niego dostęp, a w pobliżu nie ma nic ambitniejszego –
obejrzyj, lecz jeśli będzie inaczej trzymaj się od tego filmu z daleka!
 |
::PLUSY::
+
czarny humor
+ początek
+ momentami trzyma w napięciu
::MINUSY::
- Robert Wightman
- scenariusz
- zakończenie
::OCENA FILMU::
4/10 |
 |
|
|
AUTOR:
DEJW |
|
|