Film jest remake’em horroru
z 1978 roku, o tym samym tytule. Nie można doszukiwać się podobieństw
do pierwowzoru. Zachowany w wznowieniu został tylko główny wątek
miejskiej legendy o opiekunce do dzieci, która podczas nieobecności
rodziców odbiera dziwny telefon. Dzwoniący grozi, cała fabuła
sprowadza się do terroryzacji młodych dziewczyn w latach 80,
dziewczyna słyszy dziwne dźwięki z pokoju dzieci, po chwili
uświadamia sobie, że morderca dzwoni z domu, w którym się znajduje…
Jego twórcy zręcznie
wykorzystują taktykę mistrza Hitchcocka, widz zostaje wprowadzony do
świata barw i światłocieni, które wprowadzają atmosferę mentalnego
zamieszania. Jest to film, jakich wiele, jednak odświeżenie
klasycznych wątków kina grozy buduje napięcie i pozwala na pełną
spekulację na temat kolejnych wydarzeń. Co do zakończenia nowości
nie będzie.
"To rzeczywiście
psychologiczny thriller wszech czasów.
Zdecydowaliśmy się jednak zbudować naszą opowieść wykorzystując
tylko początek pierwowzoru"
Wspomina Simon West
Reżyser
W małym miasteczku, Jill
Johnson pracuje, jako opiekunka do dzieci na telefon. Pewnego dnia
dostaje zlecenie opieki nad dziećmi, w domku położony na odludziu,
pośród gór. Dom okazuje się obszerną willą, pełną zakamarków i
tajemnic. Po wieczornej zabawie z dziećmi przechadza się po domu,
włącza alarm. Nastaje ciemność, rozlega się sygnał telefonu,
podnosząc słuchawkę, słyszy szepty, głos mężczyzny informuje ją o
dokładnym położeniu jej. Po kilku rozmowach dziewczyna wpada w
panikę, wie, że jest obserwowana przez wroga. Przerażenie potęguję
się po telefonie z policji. Dziwne rozmowy odbywają się w tym samym
miejscu, zaczyna się piekło. Dziewczyna zaczyna nabawiać się omamów,
lecz po sprawdzeniu domu, okazuje się, że jest w nim sama… Po
kolejnym telefonie, groźby się nasilają… Stawka staje się coraz
wyższa… Jill tym razem musi sobie poradzić z maniakiem, żądnym krwi…
Walka o przetrwanie trwa…
Świetnie skonstruowana
intryga przez Freda Waltona, pozwala na wiele manewrów w
poszczególnych sekwencjach filmowych. Widz zostaje osaczony,
napięcie zostało skalowane, lecz przy pierwszy kilku minutach
odczuwamy już dreszcze. Plusem dla tego filmu stały się niesamowite
zdjęcia oraz sceneria, można się dopatrzeć kilka płaszczyzn, którymi
skrzętnie przed laty straszyli nas Wes Cravena [Scream] oraz Robert
Rodriguez [The Faculty]. Po mimo, że film nie wiele wnosi do dorobku
tematyki filmów grozy, warto go obejrzeć.