|
    
AVENGERS: RODZINNY INTERES (TOM 2)
    
Mark
Waid już w pierwszym tomie pokazał, że jego drużyna
Avengersów różni się od tej starej, dobrze każdemu znanej. W
jej skład weszli nowi członkowie: Miles Morales, Kamala
Khan, Sam Alexander, którzy mieli wprowadzić powiew
świeżości i zmiany do samego składu. Starym wyjadaczom
(Tony Stark, Sam Wilson, Jane Foster oraz Vision) nie do
końca podoba się panoszenie na ich starych śmieciach.
Wszyscy doskonale wiedzą, że mimo zgrzytów między nimi
współpraca jest najważniejsza.
W drugim tomie znajdują się
dwie historie, jedna o nowej rekruterce, która za wszelką
cenę będzie chciała udowodnić, że jest w stanie wejść w
szeregi Avengersów, zaś drugą o poszukiwaniu jednego z
członków korpusu Nova. Główna historia oparta jest na
poszukiwaniu ojca Sama Alexandra, który niegdyś zaginął. Do
zadania wyrusza cała drużyna. Trafiają na dziwna planetę,
która rzekomo ma być miejscem jego pobytu. Okazuje się, że
jest to pułapka, a sygnały to tylko podpucha. Czy potężny
uzurpator wyjdzie ze Strefy Negatywnej?
Komiks Marka Waida pod
względem fabularnym niczym szczególnym nie wybija się ponad
inne serie, czy tytuły z Avengersami w roli głównej. To
zwykła, prosta historia, lecz ze składem o którym możemy
powiedzieć wiele dobrego i złego, lecz przyciągającym do
siebie niczym magnes. Mamy zwykłą akcje ratunkową, która
staje się pułapką i walką o życie superbohaterów. Plan
uzurpatora był całkiem niezły, a pułapka miała go wyciągnąć
ze Strefy Negatywnej. Wydaje się, że mało doświadczeni
Avengersi mogą nie poradzić sobie z tak silnym
przeciwnikiem, ale ci starsi, bardziej doświadczeni, służą
im radą, czasami powstrzymują, czy sprowadzają do pionu. Co
może świadczyć, że tworzą oni nierozerwalny team, niczym
rodzinę.
Nie obyło się bez śmiesznych,
a nawet zalatujących tandetą motywów, czy akcji. Przykładowo
zasilany Mjolnirem statek kosmiczny lub coś go
przypominającego, czy chociażby impuls, który skłonił cała
drużynę do poszukiwania ojca Alexandra. Czuje się tutaj
zmianę klimatu, nie jest taki przytłaczający, raczej na
luzie. Waid chciał przedstawić historię w trochę lekkim,
przyswajalnym dla wielu czytelników charakterze. Pozbawił
ten tom powiązań z innymi seriami, co zasługuje na duży
plus. Akcja rozgrywa się po wydarzeniach z "Impasu" i jest
zarazem wprowadzeniem do kolejnej wojny domowej.
Uroku dodają również
niesnaski między Avengersami i poprawiają czytelnikowi
humor. Nie brakuje tutaj przekomarzania, sporów, czy kłótni,
ale jak to w rodzinie, wszystko kończy się dobrze. Ciekawie
jest również podczas wyproszenia się i pokazania swoich
umiejętności przez nową postać w komiksie - Nadię, córkę
Hanka. Przewija się ona przez cały tom, gdzie wydaje się, że
może zagościć w kolejnym zeszycie. Jej zachowanie, działania
są dziwne, ale przynajmniej jest trochę zabawy i wtrącenia
czegoś jako przerywnik.
Kreska Mahmuda Asrara to
mocne kontury o dość grubych ściankach, ładne ilustracje,
dynamiką i lekko kreskówkowy charakter. Nie są przesycone
zbyt dużą ilością szczegółów, zazwyczaj króluje prostota
tła. Zdąża się i tak, że twarze postaci są do siebie lekko
podobne. Wydawniczo nie mam nic do zarzucenia - najlepsze
materiały i nadruk. Bez problemu mogę polecić każdemu ten
tom. Nie musicie zapoznawać się z niezliczoną liczbą
powiązanych ze sobą historii. Można uznać ją za zamknięty
rozdział. Polecam.
|
|