|
    
SHERLOCK FRANKENSTEIN I LEGION ZŁA
    
Ostatnio
na rynku pojawiła się seria "Czarny Młot", wydana w naszym
kraju przez Wydawnictwo Egont, zaś oryginalnie przez Dark
Horse. "Sherlock Frankenstein i legion zła" jest spin offem,
który jest niezłym dodatkiem do serii głównej , a nie jej
integralna częścią oraz nie wpływa na jej wydarzenia. Komiks
opowiada o Lucy, córce Czarnego Młota, która to po
dziesięciu latach od jego zniknięcia i jego towarzyszy ze
Spiral City, postanawia rozpocząć śledztwo i spróbować ich
odnaleźć. Nie wierzy, że wszyscy zginęli w pojedynku z
antybogiem. Podczas zadawania ostatecznego ciosu widziano
duży rozbłysk, który według niej mógł spowodować
przeniesienie ich w inne miejsce. Lucy postanawia odszukać
starych oponentów swojego ojca - Mektoplazmę, Metalowego
Minotaura, Cthu-Lou oraz tytułowego Sherlocka Frankensteina.
Wędrując po rożnych dziwnych zakamarkach świata realnego,
spotyka podstarzałych łotrów, którym do stanu sprzed lat
brakuje bardzo dużo. Cel jest prosty, zdobyć jak najwięcej
informacji, które przybliża ją do odnalezienia ojca. Jednak
czy to w ogóle będzie możliwe?
"Sherlock Frankenstein i
legion zła" to album składający się z czterech zeszytów, w
których to dla każdego złoczyńcy przeznaczono jeden, tak aby
Lucy mogła spotkać się z każdym z nich i odpowiedzieć na
nurtujące ją pytanie: co się stało z jej ojcem? Po części
poznaje elementy tej zagadki, ale czy dojdzie do sedna
sprawy to już sami musicie się przekonać. Dziwny jest
również tytuł tego albumu,
ponieważ Sherlock Frankenstein pojawia się dopiero na końcu,
a jego udział w komiksie nie jest zbyt duży. Może jest to i
finałowa postać, jednak czy ona
coś tutaj wnosi takiego, że zmienia losy historii, czy to
Lucy, czy Czarnego Młota. Chyba nie, więc tytuł jest trochę
nietrafiony. Jeżeli jestem już przy tej postaci, należy
wspomnieć o jego genezie powstania, która nie jest zbyt oryginalna,
rzekłbym, że nawet staroświecka, zbyt prostacka, ukazana na kilku stronach w
retrospekcji. Również sama tematyka tego zeszytu nie powala.
Oczywiście bohaterowie pochodzą z serii głównej, jednak
chodzi mi tutaj o przedstawienie Lucy, jako detektywa
poszukującego prawdy u emerytowanych łotrów. Fajnie, ale za
dużo na rynku podobnych historii. Chcąc, nie chcąc to Lemire
zrobił z niej główną bohaterkę, a komiks przybrał trochę
detektywistyczno kryminalne oblicze z elementami
melodramatycznymi. Poznajemy ją bliżej, jej charakter,
osobowość i w pewnym sensie można się z nią zżyć. Wertując
kolejne strony miałem wrażenie, że autor kończył
poszczególne rozdziały w odpowiednim momencie, nie naciągnął
ich do granic możliwości, tak aby stały się nudne i chwała
mu za to. Mimo to nie wyczuwa się tutaj fajerwerków, akcja
jest zbyt prosta, bez większej pompy i z logicznymi
rozwiązaniami, mimo to komiks czyta się bez większych
oporów i z zaciekawieniem.
David Rubin miał już
styczność z serią główną, jednak był to występ gościnny.
Tym razem narysował cały komiks i wypełnił kadry pastelami.
Kreskówkowa, prosta kreska, która na pewno nie spodoba się
wszystkim. Wydaje mi się, że jego styl jest nie adekwatny do
tej historii. Przypomina bardziej produkcje dla dzieci lub
młodzieży. Mimo to coś sprawia, że podobają mi się jego
prace, ten groteskowy i trochę prześmiewczy styl, jak na superbohaterskie
dzieło. Wydanie Egmontu stoi jak zawsze na
wysokim poziomie. Nie ma się do czego przyczepić. "Sherlock
Frankenstein i legion zła" to pozycja, która powinna być
przeczytana raczej przez fanów serii Czarnego Młota, mimo iż
nie ma ona z nią powiązania, a nowi czytelnicy bez problemu
się w niej odnajdą.
|
|