|
    
UNCANNY X-MEN: UNCANNY X-MEN KONTRA SHIELD (TOM 4)
    

Scott
Summers poszukiwany jest przez Marię Hill, która to
odnalazła ostatniego mutanta, który dzięki Cyclopsowi został
wcielony w szeregi X-Men. Jednak tak szybko jak w nie
wszedł, tak samo wyszedł. Maria próbuje wyłuskać informację
od Davida, który nic nie wiem. W międzyczasie Summers
obserwuje Cerebro, dzięki, któremu znajduje jakiegoś nowego
mutanta o wielkiej mocy. Wraz z drużyną wybierają się do
Chicago. Nie znajdują tam nikogo. Okazuje się, że jest to
pułapka i nowe Sentinele zaczynają atakować X-Men. Dziwnym
trafem moce naszych bohaterów zostają zablokowane i nie mogą
nic zrobić. Dzięki swoim umiejętnością czarodziejki Magik
udaje się stworzyć barierę, unieszkodliwić Sentinele i
obronić drużynę. Summers ma tego już dosyć i nie chce ciągle
uciekać. Wypowiada wojnę SHIELD. Przenoszą się na
Transkopter SHIELD, aby dowiedzieć się, czy Hill ma coś z
tym wspólnego. Okazuje się, że nie. Summers i Magik ląduje w
wyższej szkole im. Jean Grey, czy aby to nie oni. Jednak tam
dochodzi również do dziwnej sytuacji, po której pojawia się
Mystique pod postacią Dazzler - specjalna łączniczka do
spraw mutantów, a tuż za nią Maria Hill, która przejmuje tą
dwójkę. Doktor McCoy nakłania szefową SHIELD, aby mógł ich
zbadać. Jednak ktoś przejmuje kontrolę nad Transkopterem i
zaczyna atakować szkołę... Kto stoi za tymi atakami? Gdzie
podziała się prawdziwa Dazzler? Po co Mystique zajęła jej
miejsce? Gdzie jest Magneto? Chwilę później, podczas
sprzątania w szkole im Jeam Grey pojawia się Jennifer Walters
- She-Hulk, i oznajmia zebranym, że Xavier spisał testament,
i dlatego też musi odnaleźć kilku ludzi z listy. Gdy wszyscy
już są, dowiadują się niewiarygodnych informacji. Czy
przeszłość Profesora X nie przerośnie niektórych mutantów?
Czy będzie to początek końców X-Men?
Czwarty tom
"Uncanny X-Men" to solidna pozycja i dobra kontynuacja,
jednak wydaje mi się, że błądzimy w miejscu. Ciągłe ataki
Sentineli na Summersa stają się trochę nudne. Zmienia się
tylko miejsce. Nikt nie wie, kto za tym stoi. Summers myśli,
że to SHIELD, jednak ci zaprzeczają. Zaczyna się gonitwa i
poszukiwanie sprawców lub sprawcy. Najlepsze jest to, że
zbierają oni informację na temat mocy poszczególnych
członków X-Men, aby móc zablokować ich moce i w łatwy sposób
ich pokonać. Sami się przekonajcie, czy Summers znajdzie
odpowiedź na nurtujące go pytanie - Kto za tym stoi?
Kolejnym wątkiem fabuły jest uprowadzenie Dazzler i zajęcie
przez Mystique jej miejsca pod jej postacią. Ten wątek
przewija się co jakiś czas, ale nie sprawił u mnie jakiegoś
większego zachwytu. Oczywiście nie może być ona wiecznie
więziona. Najlepsze jest to, kto przyjdzie jej z pomocą. Nie
spodziewałbym się tego. Zaś Mystique w dość sprytny sposób
miesza w szeregach SHIELD, aby wprowadzić swój niecny plan.
Widać, że Cyclops zaszedł za skórę wielu ludziom i mutantom.
Jego pojawienie się w wyższej szkole im. Jean Grey nie
powoduje wielkiego entuzjazmu. Wszyscy wiedzą kto stoi za
śmiercią Profesora X i nigdy tego nie zapomną. To właśnie
tam dochodzi do momentu, w którym moglibyśmy sądzić, że ktoś
z głównych bohaterów może odejść. I to właśnie tam dojdzie
do odpowiedzi na kluczowe pytania. Jednak tuż po bitwie
autor znowu zaskakuje nas i daje kolejny, mocny wątek.
Okazuje się, że Xavier spisał testament i nagrał dla
wybranych projekcję mówiącą po części o jego przeszłości i
tym co zrobił. Wychodzi na jaw, że na Ziemi obecny jest ktoś
naprawdę silny i już niebawem jego obecność będzie
odczuwalne dla wszystkich. Czasami wydawało mi się, że
fabuła jest sztucznie naciągana, a w dialogi wmontowane
niepotrzebne kwestie. Tak samo jest z walką, na ilość której
nie możemy narzekać, lecz nie do końca na to liczyłem. Mimo
tych kilku akcji wydawało mi się, że wszystko jakoś dziwnym
trafem było do siebie podobne i bez większego entuzjazmu
podążałem przez kolejne strony. W pewnym momencie już miałem
wrażenie, że coś się zmieni w szeregach X-Menów, lecz nie
wiadomo skąd wychodziły kolejne zdolności poszczególnych
postaci. Akurat ten akcent jest ciekawym dodatkiem i możemy
się spodziewać, że będą one rozwijane. Jeżeli chodzi o
kreskę to jest ona standardowa, choć między dwójką autorów
jest dość spora różnica. Chris Bachalo oferuje nam kreskę z
mocniejszymi konturami, bardziej podchodzącą pod kreskówkową
animację, bardzo często z małą ilością szczegółów tła, a
gdzie niegdzie nawet i pierwszego planu. Czasami miałem
wrażenie, że przez dobór pasteli kadry jakby były mało ostre
i rozmywały się, na przykład postacie. Zaś Kris Anka serwuje
kreskę bardziej surową, z większą ilością zabrudzeń, gdzie w
niektórych kadrach wygląda to trochę jak szkice z nałożonym
kolorem. Na pewno prace tego Pana są bardziej czytelne, lecz
to nie oznacza, że ładniejsze. Również u niego leży tło i
mała szczegółowość. Jednak na samo wydawnictwo nie można
narzekać. Podobnie jak poprzednie tomy zostało wydane w
świetny sposób graficzny i jakościowy. Nie zabrakło dodatków
w postaci alternatywnych okładek i kilku zapowiedzi.
Oczywiście komiks ten przeznaczony jest dla czytelników,
którzy zapoznali się z poprzednimi tomami. Polecam.
|
|