|
    
X-MEN: MORDERCZA GENEZA
    
Czytelnicy
"Rodu M" mieli przedsmak tego co nastąpi w tej odsłonie. Na
Ziemi pozostaje garstka mutantów, którzy są monitorowani
przez rząd. Siła, która sprawiła zniknięcie milionów
mutantów sprawiła przyciągnięcie potężnej postaci, z którą
będą musieli zmierzyć się X-Meni. Dodatkowo Profesor znika,
a jego poszukiwania z czasem stają się nużące i nie dające
żadnego efektu. Okazuje się również, że skrywa on mroczny
sekret. Kto okaże się potężną istotą, z jaką wielu X-Menów
nie miało przyjemności się spotkać? Czy wydarzenia z
przeszłości nie będą kluczem do rozwiązania zagadki
wszechczasów? W jakim stopniu Profesor zamieszany jest w tą
sprawę? Czy X-Menom uda ocalić się siebie i mieszkańców
Ziemi?
Egmont
wydał "X-Men: Mroczna Geneza" jako wydanie zbiorcze,
składające się z sześciu zeszytów. Całość łączy się w nieźle
napisaną opowieść, która zaciekawi fanów X-Menów. Ed
Brubaker, Trevor Hairsine oraz Scott Hanna postanowili
stworzyć coś co wyciągnie brudy z przeszłości i będzie nękać
naszych bohaterów. Dodatkowo są oni monitorowani przez rząd,
a ich mentor znika. W wszystko wkrada się chaos, co
dokładnie widać w działaniu mutantów. X-Meni będą musieli
stanąć naprzeciw potężnej sile, z którą wielu z nich nie
śniło się zmierzyć. Dziwnym trafem jest on podobny do
mutantów, którym wypowiedział wojnę. Jest zagubiony, ale nie
cofnie się przed osiągnięciem swojego celu. Można mu nawet w
pewien sposób współczuć losu jaki go spotkał. Nie zabrakło
umieszczenia retrospekcji, które mają wprowadzić czytelnika
w genezę poszczególnych postaci. Czy jest to udany zabieg?
Sami się o tym musicie przekonać. Mi taki styl pasuje.
Autorzy świetnie ukazują drugoplanowe postacie nie powodując
żadnych komplikacji w fabule, jak również odejścia w
odstawkę głównych X-Menów. Pod względem rysunków komiks
wypada całkiem nieźle. Autorzy potrafili oddzielić
retrospekcje od reszty akcji, odgradzając je odpowiednim
stylem. Kadry charakteryzuje dynamizm, niezłe przedstawienie
mimiki twarzy, a także szczegółowość. Choć czasami z tym
ostatnim możemy mieć lekkie problemy. Większość kadrów jest
stonowana, pastele żywe i odpowiedniej jakości. Pod względem
wydawniczym nie mam nic do zarzucenia. Egmont wydał komiks w
twardej oprawie, w wydaniu zbiorczym, co w Polsce jest
normalnym zjawiskiem. Nie zabrakło kilku alternatywnych
okładek, jak również szkiców. No i jeszcze małe
przypomnienie co Egmont wydało lub co jeszcze wyda z kilku
serii. Niezła historia, odpowiednio przekazana i z niezłym
podłożem graficznym. Polecam.
|
|