|

TYTUŁ
ORYGINALNY:
The Origin of the Crabs
AUTOR:
Guy N.
Smith
TŁUMACZENIE:
Anna Mackiewicz
WYDANIE
ŚWIATOWE:
1979 by Guy N.Smith
WYDANIE
POLSKIE:
Phantom Press International, Gdańsk
1991
ILOŚĆ
STRON:
167
stron
PLUSY:
+
Zupełnie nowe pole działania
krabów
+ Wydaje się być
bardziej przemyślana od części 3
+ Kolejna część
cyklu
MINUSY:
-
Nie ciekawe postacie
- Fabuła pomimo nowego nudzi
- Wykonanie |
Cranlarich jest małą wioską, miejscem
odciętym od świata zewnętrznego, z jednej strony górskim pasmem Cliffel, z drugiej - moczarami Solwaty. Wszyscy mieszkańcy bez
wyjątku są tam więźniami natury. Freddi Law lokalny kłusownik, nigdy
nie mógł pogodzić się z wykupem ziemi przez lorda McKenchi i rządami
jakie wprowadził. Zmienił pola uprawne i łąki na tereny polowań dla
bogatych, a starego Freda nazwał złodziejem, ostrzegając, że
któregoś dnia rozprawi się z nim raz na zawsze. Jednak Law już taki
był i nie chciał się zmieniać. Tej nocy również wybrał się na łowy,
ale miała okazać się ona inna niż wszystkie dotąd. Spotkał nad wodą
"coś" dziwnego - wielkiego przerośniętego kraba, który chciał go
zabić. Gdy rano opowiedział o tym zdarzeniu w wiosce, nikt mu nie
uwierzył, ludzie śmiali się, a lord dał nieźle w kość. Jakiś czas
później do posiadłości Cranlarich przyjeżdżają dwaj myśliwi Roland i
Barret, aby postrzelać do kaczek i bażantów... nie podejrzewają
nawet, że polowanie to stanie się dla nich ostatnim, a jezioro
grobem. Wioska zaczyna huczeć od plotek i domysłów. Do akcji wkracza
policja, a na miejscu zjawia się również brat jednej z ofiar - John
Roland. Rozmawia się z McKenchim, ale jego wersja wydaje się mało
wiarygodna, dlatego rozpoczyna własne śledztwo. Tak trafia na trop
potworów z głębin Loch Morse. Czy uda mu się je pokonać, i ujść cało
?
No i mamy kolejną czwartą już część
cyklu o morderczych krabach. Książka niby stylistycznie niewiele
różni się od swoich poprzedniczek i naprawdę dobrej części
pierwszej, lecz przy bliższym zapoznaniu można dostrzec zmiany jakie
pisarz wprowadził do serii wraz z nią. W "Powrocie krabów" nie
chodzi już tylko o dzikie i krwawe ataki bestii, ale także o walkę
mieszkańców małej Angielskiej wioski o odzyskanie wolności,
niezależności, wyzwolenia się z pod jarzma tyrana, jakim
niewątpliwie jest lord Bruce McKenchi. Zmieniona jest też geneza
pochodzenia krabów-gigantów. Smith daje nam wybór: podpowiada (luźno
spekulując), że kreatury stworzyły próby atomowe, które Rosjanie
przeprowadzali na wodach podbiegunowych, albo są one tworem szatana,
który zesłał je, chcąc ukarać ludzkość za grzeszny żywot. Na tym
jednak różnice się kończą. A co zostaje ? To już wszyscy, którzy
mieli kiedykolwiek styczność z Krabami powinni wiedzieć. Litry krwi,
odrywane członki, rozrywane na strzępy ciała ofiar i sex. Mało to
wszystko oryginalne i niezbyt ciekawe. Pisarz w "Powrocie..." idzie
na jeszcze większe ustępstwa, dając nam powieść niedoskonałą,
napisaną bardzo prostym językiem, z nie ciekawymi i płytkimi
postaciami, których losy mogą obchodzić tyle samo, ile zeszłoroczny
śnieg.
John
Roland jak przystało na pozytywnego bohatera jest bezgranicznie
dobry. Nie szczędzi sił i chęci, zawsze pomaga. Ratuje mieszkańców
Cranlarich z łap krwiożerczych bestii, przygarnia opuszczoną
kochankę lorda obiecując jej nowe życie, rozmawia ze starym pijakiem
pocieszając go aby ten odzyskał wiarę w siebie. Taki jest już los
"tych" dobrych dusz jakie kreuje w swoich powieściach Guy N.Smith. Z
drugiej strony stoi zły do szpiku kości Bruce McKenchi. Postać która
jest pod każdym względem przeciwieństwem Johna. Poczynając od
wyglądu zewnętrznego (sztywny, drogi struj aby podkreślić pozycję)
przez zachowanie (niemiły, gburowaty, chamski, porywczy,) na
charakterze kończąc (przebiegły, chciwy, zadufany w sobie). Lord do
tego stopnia jest zepsuty, że potajemnie morduje swojego brata, aby
móc niepodzielnie panować w Cranlarich. Co ciekawe nawet kiedy
Roland ratuje mu życie, ten nie okazuje skruchy dalej twierdząc, że
kraby są wytworem chorej wyobraźni ludzi z wioski.
"Powrót" jest jakby zapowiedzią czegoś większego, co ma rozegrać się
w kolejnej V części pt. "Odwet". Wnioski takie nasuwają się już po
pierwszym rozdziale, w którym Smith jasno daje nam do zrozumienia,
że spokojne, ale niedostępne od zewnątrz jezioro Loch Morse to dobre
miejsce na gniazdo w którym urodzić ma się armia krabów zdolna
zniszczyć ludzkość. Dlatego tym razem nie doświadczymy scen
niszczenia zarodków, walki z "królem Krabów", czy ogólnie
decydującego starcia skorupiaków z ludźmi. Mam jednak nadzieję, że w
odwecie twórca "Sabata" da upust wyobraźni i zaprezentuje wiele
widowiskowych, zapierających dech w piersiach scen walki.
Czwarta część cyklu nie jest
ostatnią (cykl "kraby" obejmuje VI tomów ), a jeżeli sytuacja już
teraz wygląda tragicznie to boję się myśleć o dwóch kolejnych
częściach. Powieść radzę omijać szerokim łukiem, gdyż znieść ją mogą
jedynie wielbiciele kiczowatych monstrów rodem ze starych
amerykańskich filmów, albo makabryczni fani Smitha.
KRÓTKIE ZESTAWIENIE:
OGÓLNA OCENA
KSIĄŻKI: 4 / 10 ; OCENA KSIĄŻKI JAKO HORROR: 4 / 10
OCENA KSIĄŻKI OD STRONY LITERACKIEJ: 4 / 10
AUTOR
RECENZJI:
MUCHA CC
|
|